Witold Karpyza. Ziemia Wołkowyska. Różana.
Witold
Karpyza.
Ziemia Wołkowyska.
Lębork
2006
Tłumaczenie w języku rosyjskim.
RóŻANA
[Ziemia Wołkowyska. Tom 2. Str.
111-122]
Różana,
to miasteczko uznawane już w 1551 roku. W czasie okupacji
niemieckiej (1941-1945), znajdowało się w powiecie
wołkowyskim, wcześniej w Słonimskim a obecnie w rejonie
prużańskim.
Miała na
początku XX wieku - jak pisze Słownik Geograficzny
2767 mieszkańców, w tej liczbie 105 Żydów, obszerny rynek,
murowane sklepy, stację pocztową na rozdrożu między traktami
wiodącymi do Słonima, Wołkowyska i Prużany, cerkiew
prawosławną z byłego monastyru bazylianów, kaplicę
prawosławną na cmentarzu, kościół katolicki, były
dominikanów, kaplicę cmentarną, kilka fabryk sukna.
W XVI
wieku znana była jako włość hospodarska, którą dnia 22
grudnia 1552 roku nadał król Zygmunt August w dożywocie
Wasylowi Tyszkiewiczowi, o czym czytamy: „dwory naszi powetu
słonimskoho na imia Łososinoju, Bajkowicze, Belewicze i z
masteczkom Rożanoju i z seły i z prysełki, katoryje zdawna k
dworu naszemu Łososinoju prysłuchało i teper prysłuchaje",
ale pod warunkiem iż Tyszkiewicz ma wpłacać do skarbu
królewskiego połowę wszelkich dochodów płynąc z tych
majętności.
Ciężka
sytuacja finansowa skarbu Wielkiego Księstwa Litewskiego
sprawia że król dnia 7 sierpnia 1565 roku poszerza przywilej
Wasylowi Tyśzkiewiczowi zapewniając na tych dobrach
dożywocie jego żony, Nastazji Andrejewnie Sopoćkównie (zm.
po 1579). Przywilej ten był spowodowany zaciągnięciem u
Tyszkiewicza nowej pożyczki w wysokości 3000 kóp groszy
litewskich.
W dniu 8
stycznia 1567 roku nowa pożyczka w wysokości 6000 kóp grosza
litewskiego powoduje, że tym razem król całą włość z Różaną
daruje Wasylowi Tyszkiewiczowi na własność.
Wasyl
Tyszkiewicz poszerzenie swoich włości zawdzięczał nie
posagom żon, a był żonaty dwukrotnie: pierwszy raz z ks.
Aleksandrą Czartoryską, drugi raz z Nastazją Sopoćkówną, ale
łasce królewskiej. Z pierwszej żony pozostawił synów:
Jurjego, Kalenika i Ostafa i córkę Nastazję, zaś z drugiej
żony syna Ostafa i córkę Aleksandrę.
Wasyl
Tyszkiewicz szybko awansował. W 1569 roku znany jest jako
hrabia na Łohojsku i Berdyczowie, w 1522 roku był
dworzaninem królewskim, 1546 marszałkiem królewskim, 1558
wojewodą podlaskim, 1569 wojewodą smóleńskim, starostą
krasnosielskim, czerkawskim, kaniowskim, mińskim,
wołkowyskim, pińskim, bobrójskim. Zmarł w 1571 roku.
Część
znaczną włości swoich, a mianowicie dobra, Łososnę, Różane,
Bielawicze i wieś Bojkiewicze, swoim testamentem z dnia 31
lipca 1570 roku zapisuje córce Aleksandrze. Ponadto oboje
rodzice zapisują też córce 6000 kóp groszy litewskich,
zabezpieczonych na dobrach królewskich: Łyskowie,
Międzyrzeczu i Ajnie oraz 5000 kóp groszy litewskich na
innych dobrach królewskich.
Aleksandra trzykrotnie zawierała związki małżeńskie.
Pierwszym mężem był Aleksander Hryhorowicz Chodkiewicz, ale
straciła go już w 1578 roku. Drugim był kniaź Konstanty
Konstantynowicz Ostrogski, ale i ten zmarł w 1588 roku.
Wychodzi więc za mąż po raz trzeci, za Mikołaja
Jazłowieckiego z Buczacza, starostę śniatyńskiego i
sokalskiego.
Aleksandra Wasilewna w 1591 roku zostaje skazana przez
trybunał na zaplacenie wszystkich długów pozostałych po jej
drugim mężu Ostrogskim. Nie mogąc więc opędzić się od tych
długów, Aleksandra Jazłowiecka znaczną część dóbr
odziedziczonych po ojcu rozprzedała, lub oddała w zastawy.
Tak więc Różana znalazła się w rękach Bruchańskich, którzy
Łososnę, Różane wraz z folwarkami Bielewicze i
Sidorowszczyzną, dnia 5 października 1598 roku, za sumę
30000 kóp groszy litewskich sprzedali kanclerzowi Lwu
Sapieże.
Zanim
Różana znalazła się w rękach Sapiehów, miała dość
skomplikowane dzieje. „Aleksandra Jarosławowa Jazłowiecka,
starościna śniatyńska i sokolska znaczną część dóbr
rozprzedała i puściła w zastawy, a między innymi Hrehoremu
Woynie, kasztelanowi brześciańskiemu, Nikodemowi
Kossakowskiemu, wojskiemu wołkowyskiemu, Szymonowi
Tiwińskiemu, Maciejowi Białobłockiemu Hryhoremu Odyńcowi
Bruchańskiemu. Prawa zaś majątków zastawnych przelała na
szwagra Joachima Jazłowieckiego, którj spredał wszystkie
spadkowe majątki małżonkom Bruchańskim a ci oddali część
swych dóbr w zastaw za 4000 kóp groszy litewskich Walentemu
Erdanowskiemu i „nie mogąc zebrać się na grosze na wykup"
sprzedali Lwu Sapieże".
Lew
Sapieha (1557-1633), dworzanin hospodarski wielki litewski,
pisarz wielki litewski 1581, podkanclerzy litewski 1585,
kanclerz wielki litewski 1589-1623, wojevoda wileński 1621,
hetman wielki litewski 1625, starosta słonimski, brzeski,
mohylowski był twórcą potęgi politycznej i gospodarczej rodu
Sapiehów.
On to
zbudował w końcu XVI wieku na skraju miasta, na wyniosłym
pagórku ponoć sztucznie usypanym, zamek - rezydencję
Sapiehów.
Zamek
znajdował się w południowo-wschodniej części miasteczka a
łączyła go z rynkiem główna ulica. Pierwotnie zamek
zbudowany na planie spłaszczonego krzyża miał 3 baszty -
dwie o przekroju kwadratowym, trzecia zaś o wielobocznym. W
centralnej części zamku były pokoje reprezentacyjne i
westybuł o czteropasmowych schodach. W bocznych salach,
oprócz pokoi mieszkalnych, znajdowały się gabinety, archiwum
i biblioteka. Parter był sklepiony, zaś piętro miało sufity
belkowe. Pod budynkiem znajdowały się dwupiętrowe piwnice, z
ktorych według legendy prowadziły lochy - jedne do Dereczyna
(60 km), drugie do Zwierzyńca (1/2 km).
W 1698
roku zamek został zburzony przez konfederatów, w czasie
zatargu szlachty z Sapiehami, ale bogaci Sapiehowie zdołali
go odbudować w połowie XVIII wieku. W latach 1784-1786
został przebudowany przez architekta J. Bekera. Rozebrano
dwie wieże a trzecia została wkomponowana, przez co budowla
stała się symetryczna. W centralnej fasadzie zbudowano
portyk z podwójnymi kolumnami i pilastrami, zakończony
wysokim, trójkątnym frontonem z rzeźbami.
Zbudowano jednocześnie budynki towarzyszące, zgrupowane
wokół paradnego dziedzińca. Za zamkiem rozciągał się sad z
parkiem i oranżerią.
Po
bokach dziedzińca stały dwa duże budynki, coś w rodzaju
oficyn, które były połączone z głównym budynkiem arkadami z
podwójnymi kolumienkami. Budynek wschodni rozdzielały
reprezentacyjne schody na dwie różne części: teatr i inne i
pomieszczenia. Teatr miał głęboką scenę z siedmioma planami,
które umożliwiały zmianę dekoracji w czasie ekspozycji
sztuki. Widownia, w kształcie podkowy miala piętrowe loże.
Dolna 14 kabin wyższa z 15 kabinami, lożą królewską w
środku. Loże były zdobione ażurowymi balustradami i
kolumienkami w stylu korynckim. Budynek w części zachodniej
dziedzińca nie zachował się nawet w ruinie a mieścił bogatą
galerię obrazów, przeniesioną później do Dereczyna, o której
krążyło powiedzonko: „W Dereczynie, co obraz, to awuls
(folwarczek), co drugi to folwark, a co trzeci, to już z
pewnością całe dobro z lasami, zwierzyna i grzybami".
Wejście
na dziedziniec otwierała brama w postaci łuku triumfalnego o
trzech wejściach i przyległych dwóch symetrycznych
budynkach. Łuk zdobiły heraldyczne kartusze.
Nie
znane są powody sprzedania przez Sapiehów pałacu Żydom, a
sami wynieśli się do Dereczyna. Od 1786 roku do początku XX
wieku mueściła się w pałacu fabryka sukna. Zrujnowany i
spalony w 1915 roku przy odwrocie wojsk carskich. Pałac był
częściowo odrestaurowany w 1930 roku. Obecnie pozostaje
nadal w ruinie.
Nic
przeto dziwnego, że ten wspaniały zamek gościł i królów
Rzeczypospolitej. Pierwszym królem, który miał odwiedzić
Różane był Zygmunt III, za „którego zdrowie piją, gospodarz
Jan Sapieha, wojewoda podlaski (1589-1635) kazal wynieść ze
skarbca swojego wspaniały puchar od przodków zachowany, byl
on z kryształu, w kształcie wazy, około garnca objętości
mający. I odtąd na pamiątkę gościnności wojewody, nazwano go
Iwanem".
Innym
razem, w 1617 roku królewicz Władysław Waza, udając się na
wyprawę wojenną, był tutaj przez dwa dni hojnie goszczony i
razem ze Lwem Sapiehą na czele zgromadzonych tu oddziałów,
wyruszył dalej.
W 1644
roku gościł go tutaj raz jeszcze Kazimierz Lew/Leon Sapieha
(1609-1656), ale już jako króla Władysława IV, który jadąc z
Zyrowic, wraz z żon Cecylią Renatą i całym dworem przez
dziewięć dni tutaj przebywał, a później przez dobra Sapiehów
prowadzony „ustawicznym bankietem był częstowany", o czym
Albrecht Radziwił w swoim pamiętniku też zanotował.
„Po czem
król zboczył do marszałka nadwornego (Kazimierza Leona
Sapiehy), do Różany, gdzie goszczony z niesłychanym
przepychem przez marszałka spędził 9 dni. Nadto marszałek
ofiarował królowi następujące przedmioty: złota wazę
ocenioną na 2000 dukatów i belgijski kobierzec wartości
10000, królowej pierścień kupiony za 16000 i futro sobolowe
nabyte za 3000 od Moskwy Kanclerzowi podarował wielki puchar
srebrny, biskupowi 40 soboli a wszystkim paniom dał po
naszyjniku rubinowym. Podkomorzemu ofiarował szablę w złoto
oprawną, innym, jak na przykład jezuitom, wręczył po sto
dukatów dla każdego (854), nikogo aż do najmniejszego nie
wypuścił z pustymi rękami, rozdając wiele pieniędzy. Również
jarzyn i wina wydawano do woli, nie zamykając spiżarni ani
piwnic. Niektórych żywiono aż do Wilna. Sławne to przyjęcie
długo pozostawało w sercu króla. I oto dziwne, że chociaż
marszałek Sapieha, w skrytości ducha życzył sobie mniejszej
pieczęci litewskiej i przeze mnie skromnie napomykal o swym
pragnieniu, teraz w tej powodzi pucharów, którymi codziennie
zraszal mózgownice, daleki był od tego aby królowi to
przypomnieć".
Do tego
opisu należy dodać - pisze Baliński i Lipiński - „że kiedy
podczas sutej biesiady wyniesiono starodawny ów puchar,
Iwanem zwany, król, po wypiciu nim na podziękowanie za toast
jego przez obecnych wzniesiony, szczególnym go nadal
przywilejem. Postanowił bowiem, żeby na przyszłość podczaszy
chował te czarę pod zamknięciem w kredensie i nie inaczej
wynosił Iwana do stołu, jak w orszaku licznej i strojnej
służby, przy odgłosie muzyki i stokrotnym gromie dział".
W dniu
12 września 1784 roku w zamku różańskim kanclerz wielki
litewski gościł ostatniego króla Rzeczypospolite, Stanisława
Augusta Poniatowskie, ktory jechal na sejm do Grodna. Przy
okazji zwiedził król bibliotekę i bogate archiwum.
W dwa
dni później, Aleksander Sapieha opuścił Różane i przeniósł
swą siedzibę do Dereczyna.
Niewiele
wiemy o bibliotece Sapiehów w Różanie. Ciekawą notatkę
odnajdujemy u M. Topolskiej - „Na zasobność biblioteki
Sapiehów w Różanie złożyła się zasobność Lwa Sapiehy
zaangażowanego w wydanie pierwszego Statutu Litewskiego. Lew
Sapieha, najpierw prawosławny, później kalwin a następnie
katolik, Spuścizna książkowa dostała się synowi,
Kazimierzowi Leonowi i innym dzieciom. Kazimierz Leon
Sapieha (zmarł w 1656) trzytysięczny zbiór ksiąg ofiarował
jezuitom wileńskim".
Z
przekąsem o „bibliotece" wspomina Julian Ursyn Niemcewicz.
„W Różance - pisze - w dobrach księcia po hetmanie Pocieju,
sławnym pijaku, widziałem pozostałą po nim „bibliotekę"
kielichów, z wielkości ich brać było można o obrzydliwej
ojców naszych pijatyce. Były to kielichy po dwie i więcej w
sobie butelki biorące w różne kształty: kijów, pistoletów,
niedźwiedzi. Niestety! W tych to niezmiernych naczyniach
przepili ojcowie i dziadowie dobro, szczęście, niepodległość
i całość Polski: oni spoczywają w pokoju a my i następni
nasi, za gnuśność i hultajstwo ich cierpieć musimy".
O wiele
więcej wiemy o teatrze Sapiehów w Różanie. Rozpoczął on
działanie w 1765 roku w specjalnym budynku zwanym
„operhauzem". Grupa obsługująca teatr wynosiła 60 osób
(balet, kapela, chór). Grupa ta występowała podczas różnych
uroczystości także w Dereczynie i Zelwie. Zatrudnieni byli
przeważnie poddani i wolni artyści polscy i francuscy. W
1786 roku teatr przeniesiono do Dereczyna, gdzie istniał do
1796 roku a kapela do dwudziestych lat XIX wieku. Przy
teatrze różańskim istniały szkoły: baletowa, muzyczna i
śpiewacza, w których uczniami były dzieci poddanych. W
sapieżyńskim teatrze pracowali: baletmistrz M. Prenczyński,
kapelmistrz i kompozytor Kipriani, artysta teatralny K.
Atacielski, muzycy: Tomaszka, Bielke, Zadro, R. Pauker,
Lachowicz, Teneryna, Kozłowski, Fezeryo. Repertuar: opera
Wioskowy znachor, J.J. Rousseau, balet Miłosierdzie
Cita, komedia muzyczna Czarujące drzewo i inne.
Tenże
Prenczyński za kierowanie teatrem i „dyrygowanie komediami i
baletami polskimi miał pobierać po 20 czerwonych złotych
miesięcznie, jako pensję dożywotnią, stancję wygodną w
dobrach sapieżyńskich i dla swojej żony a w podróżach
wygodne pojazdy. Uznając zasługi i sumiennie spełnioną przez
Prenczyńskiego pracę kanclerz, Aleksander Sapieha dał mu z
czasem kwotę 20 dukatów, jako pensję dożywotnią, przyznając
równocześnie jego żonie, na wypadek jego śmierci, po 6
dukatów pensji wdowiej".
Odnośnie
biblioteki warto jeszcze uzupełnić, że biblioteka
zgromadzona przez Lwa Sapiehę a ofiarowana później jezuitom
w Wilnie to jeszcze nie było wszystko. Niemcewicz, który
około 1819 roku zwiedzał Różane po raz drugi: pierwszy raz
gościł w Różanie jeszcze za życia kanclerza Aleksandra
Sapiehy, przed czterdziestu laty, widział „pałac pyszny,
wspaniałymi ozdoby i sprzęty, jaśniejący tysięcznymi
światłami, brzmiący muzyka, napełniony tłumem gości", tym
razem w jednym z gabinetów znalazł jeszcze biblioteka, którą
określil jako „nie bardzo szczególną, ni to przez wybór
ksiąg ni też przez liczby owych". Znacznie ciekawszym wydał
mu się gabinet rękopisów, składający się z 232 dużych tomów
i zawierający papiery od końca XV wieku do schyłku XVIII
wieku. Zbiór ten zawierał, między innymi, listy do hetmanów,
ministrów, biskupów, przyjaciół domowych, oprawne
chronologicznie, latami. W skarbcu miał się też wówczas
jeszcze znajdować słynny puchar „Iwan", zrobiony w całości z
jednego szmaragdu.
Po Lwie
Sapieże Różane dziedziczył Kazimierz Leon Sapieha, syn jego
(1609-1656). Zmarł młodo, bo w wieku 47 lat, ale odznaczał
się gościnnością i mnożeniem skarbów sapieżyńskich. W 1631
był pisarzem wielkim litewskim, w 1637 r. marszałkiem
nadwornym litewskim, w 1645 podkanclerzem litewskim,
starostą orszańskim, grodzieńskim i słonimskim. „Żenił się w
1639 roku z hr. Teodorą Krystyną Tarnowską (1625-1652)".
Jeszcze
jedno przyjęcie nie uszło uwagi współczesnych. Oprócz
Władysława IV, przyjmował wspaniale Fabrycego Ramfusa,
wizytatora jezuickiego przysłanego z Rzymu.
„Oczekując swego gościa - czytamy - przybrał Sapieha dworzan
różańskich w najrozmaitsze stroje, ustawiając ich licznie w
każdej komnacie, przez którą wysłannik papieski miał
przechodzić. Nie orientując się, który z tych strojnych
Sarmatów może być panem domu, zmieszany nieco jezuita
podchodził w każdej po kolei sali do najdostojniej
wyglądającego, sądząc, że ten właśnie ma być gospodarzem
domu. Ubawiony własnym konceptem Sapieha dał się poznać
dopiero w ostatniej komnacie".
Jeszcze
w styczniu 1651 roku przez kilka dni, mamy nadzieję, że
również wspaniale gościł w Różanie króla Jana Kazimierza,
udającego się do Zyrowic. Kazimie Leon (Lew) Sapieha należał
do jednych z najznakomitszych właścicieli Różany.
Szczególnie bliskie związki łączyły go z królem Władysławem
IV, który jeszcze jako królewicz trzymał go do chrztu wraz z
królową, Konstancją. Był też egzekutorem testamentu tegoż
króla. Fundował szpital przy kościele w Różanie na 12
ubogich, trumnę srebrną dla męczennika św Józefa Kuncewicza.
Gorliwy katolik, dobry mówca, właściciel licznych majątków,
a między innymi także Zelwy, Jeziernicy i Iwaszkiewicz.
Student Akademii Wileńskiej a następnie słuchacz
Uniwersytetu w Monachium i Lewanium. W 1649 roku odparł
wyprawę kozacką na Litwę. Żonaty z hr. Teodorą Tarnowską nie
pozostawił potomstwa. Dziedzictwo pozostawił swemu
chrześniakowi, Kazimierzowi Janowi Sapieże i jego ojcu
Janowi Pawłowi Sapieże, hetmanowi znanemu nam bliżej z
trylogii Sienkiewicza.
Jan
Paweł niedługo cieszył się zrujnowaną wojnami Różaną, gdyż
jak pisze Chrapowicki „Przyszła wiadomość bardzo rano, że
Paweł Sapieha, wojewoda litewski, hetman Wielkiego Księstwa
Litewskiego umarł w Różanej die 30 decembris anno 1655 o
godzinie nieszpornej. Requiescat in sankta pace. Mój
osobliwy dobrodziej".
Wierny
zwolennik w czasie „potopu" króla, Jana Kazimierza, sterany
wojnami, zmarł w 56 roku życia, początkowo niezbyt bogaty,
ale po otrzymaniu spadku po Kazimierzu Leonie (Lwie)Sapieże,
stał się właścicielem olbrzymiej fortuny. Początkowo
rotmistrz usarski w 1633 roku, dworzanin królewski w 1635,
oboźny litewski w 1646, wojewoda wileński i hetman wielki
litewski w 1656. Żonaty był dwukrotnie. W 1638 roku z Zofią
Zienowiczówną, zmarłą zapewne w 1639 i po raz drugi w 1646 z
Anną Barbarą Kopciówną, zmarłą w 1707 roku.
Różane
dziedziczyli po nim synowie. Najpierw Leon Bazyli Sapieha,
generał artylerii litewskiej, który zmarł młodo i w roku
1686, po podziale dóbr, Różane otrzymał brat jego Kazimierz
Jan (1637-1720), który przez ożenek z córką Jana Karola
Hlebowicza z Rosi, był twórcą potęgi gospodarczej Sapiehów.
Majątki swe poszerzył jeszcze przez następne ożenki: z
Teresą Korwin Gosiewską a później i Antoniną Sybillą
Waldstein-Arnau. Natomiast wzrost potęgi politycznej w tym
czasie Sapiehowie zawdzięczają królowi Janowi III, który
chcąc osłabić wpływ Paców, zaczął protegować Sapiehów.
Zawiódł się na tym. Potęga Sapiehów runęła w wojnie domowej,
w bitwie pod Olkiennikami. Wzburzona i zwycięska szlachta
splądrowała dobra sapieżyńskie, a między innymi Różane.
Po Janie
Kazimierzu Sapieże Różane dziedziczył Sapieha Jerzy
Stanisław, syn jego (1668-1732), wojewoda trocki, z
nominacji króla Stanisława Leszczyńskiego, później wojewoda
mścisławski. Żonaty dwukrotnie: z Izabelą Heleną Połubińską
a później z Teodorą Sołtanówną.
Okres od
drugiej połowy XVII do połowy XVIII wieku jest okresem
wzrostu i upadku roli politycznej Sapiehów. Różana w tym
czasie rzadko jest wspominana, ale nadal należy do Sapiehów.
„Miasto
doznało wielkiego spustoszenia wojsk skonfederowanych i
szlacheckich - czytamy w Słowniku Geograficznym -
podczas jej zatargu z domem Sapiehów w roku 1698. Karol XII
w pochodzie swoim z Litwy na Wołyń, stanąwszy tu 14 kwietnia
1706 roku, znalazł miasto i zamek zupełnie zniszczone przez
stronników Ogińskiego i wojska obce, opuszczone przez
mieszkańców. Zamożność jednak dziedziców zdołała jednak
miasto dźwignąć z upadku i na nowo przyozdobić tę wspaniałą
dziedzinę".
Tym
człowiekiem, który przywrócił świetność Różanie był
Aleksander Michał Sapieha (1730-1793), od 1762 hetman polny
litewski, od 1775 kanclerz Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Pozbawiony zdolności i charakteru, trzymał zawsze z
silniejszymi, to też w roku 1792 piastował godność
konfederacji targowickiej na Litwie.
„Różana
z zamkiem i miasteczkiem - wspomina Niemcewicz - mieszkaniem
wówczas była księcia Aleksandra Sapiehy, kanclerza wielkiego
litewskiego. Mąż ten z miernymi zdolnościami, lecz duszą
uczciwą, bez wyniosłości, bez żadnych szlachetnych uniesień,
we wszystkich ważnych kraju zdarzeniach miał się passiwe.
Postępowal on na urzędy, bo był Sapiehą i wielce majętnym,
bywal na sejmach, bo urząd tak kazał, po sejmach wracał do
Różany lub Dereczyna zanurzać się w rozkoszach, jakie dać
mogą bogactwa. Stanęliśmy dość późno w Różanie. Po pierwszym
powitaniu i nieco odpoczynku, zaprosił nas książę Sapieha na
teatr. Sala była nowa, świeża i czysta. Aktorowie wychowani
do tego młodzi wieśniący i wieśniaczki księcia grali po
francusku operetkę Roussa, Le Devin de village, jak mi się
wówczas zdało, bardzo dobrze".
Wiele
ciepłych słów Aleksandrowi Sapiesze poświęca Natalia z
Bispingów Kicka, zamieszkała wówczas w Hołowczycach w
niewielkiej odległości od Różany.
„Książe
Aleksander Sapieha - czytamy - dojeżdżał często ze swego
pięknego pałacu w Różanie, w którym do końca życia mieszkał,
do Hołowczyc, dóbr dziedzicznych dziada mego i zaszczycał go
zaufaniem. Nie spełniał z nim pucharów pełnych węgrzyna, jak
mu to często z Bolesławem trafiało, bo kraj jęczal pod
najezdników jarzmem, lecz radził go się, lub zwierzał mu
rozmaite troski domowe, gdyż biedny książę w pożyciu
publicznym, jak i domowym, wielkich zgryzot doświadczał. Był
w sercu dobrym Polakiem a należał z braku bystrego rozumu do
targowicy. Miał piękną żonę, ale wielkiej zalotności,
księżna kanclerzyna, Lubomirska z domu, jaśniała krasą i
uroda tak, jak święta Magdalena, której nosiła imię,
spełniła czarę uciech światowych na dworze Stanisława
Augusta w czasie Czteroletniego Sejmu, zwanego ostatnim
karnawałem polskim, niestety, nie poszła za przykładem
swojej patronki pod względem pokuty. Umarła młodo, pochowana
została w grobach sapieżyńskich w kościele księży kamedułów
w Berezie, na Litwie.
Opowiadała mi pani Wanda Caboga, najmłodsza z córek pani
Sewerynowej Potockiej, legendę o księżnej kanclerzynie.
Kiedy leżała wystawiona na katafalku w czasie pogrzebu, tak
była jeszcze piękna, taki urok wywarła na jednym z
braciszków klasztornych, że zachwycony powziął myśl modlitwą
i postami utorować drogę duszy jej do nieba. Martwiąc ciało
i modląc się ustawicznie za księżną kanclerzynę, zwariował
biedak ostatecznie".
Na
dalszych stronach swego pamiętnika Kicka stara się
uniewinnić Aleksandra Sapiehę z jego związku z Targowicą.
„Książę
kanclerz Aleksander Sapieha dobrowolnie stał się ofiarą
Targowicy. Zawinił tylko w tym, że się dał usidlić
Kossakowskiemu i jedwabistym słówkom Szczęsnego Potockiego,
a idąc za ich zdaniem, w Brześciu litewskim podpisał akt
skonfederowanych obu narodów jako marszałek Wielkiego
Księstwa Litewskiego generalności targowickiej. Niedługo
potem, przekonawszy się, że konfederaci zamiast dźwignąć
ojczyznę, do ostatecznego upadku doprowadzić ją mogą, zaczął
wyłamywać się spod wpływu Kossakowskich, co spostrzegłszy
biskup Inflant, uzyskał natychmiast od dworu petersburskiego
rozkaz usunięcia księcia składu generalności targowickiej
litewskiej. Na jego miejsce przedstawił hetman Zabiełłę,
który przez carową zaraz mianowany został. (Józef Zabiełło
został póżniej powieszony w Warszawie w 1794 r.). Książę
kanclerz, przypatrzywszy się robocie targowiczan, tak się
zmartwił, że niedługo po odebraniu mu laski marszałkowskiej,
umarł ze zgryzoty".
Są i
dodatnie cechy jego życia. W latach 1784-1786 przebudował
wspaniale zamek, natchnął go życiem i przepychem, gdzie
mieszkał do śmierci. Miasteczko się ożywiło: „materii,
jedwabnych pasów, obić adamaszkowych, atłasów, sukien i bai,
obrusów, serwet, świec jarzeniowych, karet i pojazdów
lakierowanych. Liczne te „fabryki" przynosiły raczej straty,
ale ludziom dawały zajęcie i miasteczko się rozwijało.
Ożywił też targi". Wprawdzie przywilej na jarmarki wraz z
prawem magdeburskim Różana otrzymała w 1634 roku, ale je
rozbudował. „Oprócz jarmarków trzy razy w tygodniu
odbywających się, zaprowadził jarmarki: na śródpoście
ruskie, na św. Piotra ruskiego i na Spasa w sierpniu".
Wsparł też wszystkie budowle sakralne, które się w Różanie
znajdowały.
Po
śmierci zamek różański, z niewiadomej przyczyny sprzedano
Żydom, którzy w zamku założyli fabrykę sukna. Syn jego,
Franciszek Sapieha (1772-1829) na stałe osiadł w Dereczynie,
dokąd wywiózł cenne wyposażenie zamku w Różanie. Oprócz
Dereczyna dziedziczył także Różane i Zelwę. Jadł więc, pił,
podróżował, namiętnie grał w karty. Młodą małżonką, z domu
Potocką się znudził więc się rozwiódł. Uważał się za
kosmopolitę. Majątkiem rządzili pełnomocnicy.
Eustachy
Sapieha, syn Franciszka, był ostatnim właścicielem tych
dóbr, które mu car skonfiskował za udział w powstaniu
listopadowym.
Ale
wróćmy do Różany.
Najcenniejszym tutaj zabytkiem oprócz ruin zamku, jest
kościół św. Trójcy, dawniej dominikański, zbudowany przez
Lwa Sapiehę w 1617 roku. „Kościół V klasy - czytamy - pod
wezwaniem Świętej Trójcy założony przez Tyszkiewiczów, data
niewiadoma. W 1596 roku Aleksandra Tyszkiewiczowa Mikołajowa
Jazłowiecka potwierdziła dawne nadania i uposażyła kościół
nadaniem w Łososinie ziemi Czerebut (5 włók), łąkę
Bączkowską, stawu i młyna bajkowskiego, 15 poddanych wsi
Jatwiezi, 6 ogrodników w miasteczku, dom na końcu miasteczka
przy ulicy Dusieckiej z ogrodnikiem na plebanię, starą
plebanię naprzeciw cerkwi, 8 wozów siana od ziemian z
miasteczka i po 3 grosze na wino od gospodarzy wiejskich, po
groszu od bezrolnych. Lew Sapieha w 1617 roku wybudował
szkołę i dwa domy na ogrodach, plebanię przeniósł na inne
miejsce i nadał 40 placów pod domami w zamian za poddanych w
Jatwiezi, dał wieś Ostrów i folwark Przewłokę a w roku 1624
dodał 3 place przy ulicy Dziewiętkowskiej, 120 mórg i 40
mórg łąki".
Kościół
zbudowany początkowo w stylu baroku na miejscu starego,
drewnianego. W 1768 roku dobudowano kaplicę św. Krzyża a w
1787 kaplicę św. Barbary i pokrycie absydą (architekt S. J.
Beker). Rekonstrukcja z roku 1850 nadała kościołowi rysy
klasycyzmu. Kościół był odnawiany jeszcze w 1891 r. (po
pożarze). Wysoka wieża o trzech kondygnacjach, ośmioboczna
na czworobocznej podstawie. Na fasadzie, z boku absydy, w
niszy, rzeźba św. Dominika. W bogatym wnętrzu malowidla
ścienne, stiuki, rzeżby z drzewa, ozdoby z marmuru u metali.
Ciekawy jest ołtarz i boczne partie kaplic. Stiukową i
drewniana rzeżbę wykonał Prukner.
Nie
znany jest mi los pomnika w tym kościele, o którym Kicka
pisze: - „Książe Aleksander Sapieha ... wielce szanował
Bolesława Bispinga i do tego stopnia łączyła ich ścisła
przyjaźń, że chciał koniecznie w jednym grobie być razem z
Bolesławem pochowany. Wymurował mu grób w Dereczynie, w
którym leży i postawił piękny pomnik marmurowy u fary w
Różanie, dotąd tam istniejący".
Zachowała się też do naszych czasów pobazyliańska - dawniej
unicka cerkiew prawosławna zbudowana w 1675 roku, wymurowana
z cegły. W 1784-1788 była przebudowana przez tegoż
architekta, J. S. Bekera i bezpośrednio połaczona z dawnym
budynkiem bazylianów, który uchował się do dzisiaj. Cerkiew
jest o jednej nawie, jednej wieży, zbudowana na planie
prostokąta z absydą, która posiada po bokach dwie niewielkie
przybudówki. Wewnątrz cerkwi znajdują się liczne malowidła,
uszkodzone w pożarze w 1895 roku.
Przyległy do cerkwi budynek klasztoru bazyliańskiego
zbudowany zostal w latach 1784-1788, dwukondygnacyjny. Salki
na parterze są sklepione.
W
przeszłości w Różanie była szkoła parafialna, którą
prowadzili bazylianie. Szkółka ta w różnych latach liczyła
uczniów od 12 do 30.
Różana
współczesna jest osadą miejską w prużańskim rejonie,
brzeskiej obłaści, na Białorusi, nad rzeczką Różanką,
dopływem Zelwianki, która uchodzi do Niemna, 45 km na
północny wschód od Prużan, 140 km od Brześcia nad Bugiem, 58
km od stacji kolejowej Iwacewicze na skrzyżowaniu dróg
samochodowych: Prużany - Słonim i Wołkowysk - Kosowo. Ma
szkołę średnią, szkołę dla pracujących, szkołę muzyczną,
żłobek, dom kultury, dom pionierów, dwie biblioteki, dwa
szpitale i oczywiście pomnik Lenina oraz kurhan sztucznie
usypany, na którym postawiono czołg. Różana w 1921 roku
liczyła 3622 mieszkańców (w 1897 było 5036 mieszkańców).
Czasy
stalinowskie nie były łatwe dla mieszkańców tego miasteczka.
„W Różanie pracowałam w latach 1949-1954 - wspomina jedna z
byłych jej mieszkanek. Pamiętam stamtąd ruiny pałacu,
położonego na wzgórzu. Jeszcze do 1939 roku był on
zamieszkały. Podobno pod pałacem były jakieś podziemne
korytarze, w których za Niemców ukrywali się Żydzi. W
miasteczku był kościół i cerkiew. W czasie mego pobytu w
Różanie, cerkiew była czynna. Obsługiwał ją pop. Natomiast w
kościele brak było kapłana i mieszkańcy w niedzielę
otwierali kościół, sami odmawiając modlitwy. Ale i to nie
zawsze było możliwe a ci, którzy chodzili do kościoła byli
prześladowani. Pamiętam jak sama ukrywałam się, pochylając
się za murem w drodze do kościoła, by mnie nie zobaczono.
Koło kościoła były dwa lub trzy piękne nagrobki postawione
dla żołnierzy poległych w 1919 roku. Przetrwały one do moich
czasów niezniszczone. Za kościołem był cmentarz, na którym
pochowano żołnierzy niemieckich poległych w 1941 roku z rąk
partyzantów. Grobów było wiele. Ten cmentarz Rosjanie
zaorali i urządzili plac targowy. Pewna część miasta
nazywała się Danielka. Podobno za dawnych czasów Sapiehowie
hodowali tam daniele. Pod miasteczkiem płynęła Różanka,
wpadająca do Zelwianki. Na północ od
miasteczka zaczynały się duże lasy. Rosły tam piękne, stare
drzewa, którymi do 1939 roku opiekowały się dzieci szkolne.
W lasach tych dużo było węży, zaskrońców, które nieraz
przychodziły do domów".
Inne
smutne wyjątki zamieszcza ks. Michał Woroniecki.
„W roku
1948 rejonowa komisja z Różany przeprowadziła u mnie rewizję
w domu i zakrystii. W przechowywanych w zakrystii a wydanych
jeszcze przed wojną czasopismach Rycerz Niepokalanej,
Posłaniec Serca Jezusowego i Homo Dei
znaleziono niby czasopisma „antyradzieckie". Te czasopisma
były kościelne i nie pomogły żadne tłumaczenia. Zapytałem
czy mnie za to aresztują, odpowiedzieli, że jeszcze nie.
Sprawa
zamknęła się w maju 1949 roku. Zostałem wezwany przez
pełnomocnika do spraw religii do Brześcia. Udało mi się
dojechać tylko do Prużany, gdzie na ulicy zostałem
zatrzymany przez oficera NKWD. Po trzech dniach przywieziono
mnie do Brześcia, gdzie otrzymałem nakaz aresztowania. W
czasie przesłuchania starano się mi udowodnić, że jestem
przestępcą, założycielem antyradzieckiej organizacji,
agitatorem, że wrogo się wyrażam o osobie piastującej
najwyższą władzę w państwie itd. Wreszcie 13 lipca 1949 roku
Wojskowy Trybunał NKWD w Brześciu ogłosił wyrok 25 lat
łagrów, 5 lat pozbawienia praw obywatelskich i konfiskatę
osobistej własności. Zostałem zwolniony z obozu w lipcu 1956
roku. Przyjechałem do Wilna, gdzie mieszkała moja matka.
Miałem
propozycję, by pracować w którejś z parafii na
Wileńszczyźnie. Skierowano mnie jednak do Różany, nieopodal
Łyskowa. Chociaż kościół był otwarty dla wiernych, przez
poprzednie 10 lat nie było kapłana. Odbiło się to na
postawie religijnej mieszkańców Różany, szczególnie dzieci i
młodzieży. Zobojętnienie religijne, nieznajomość prawdy
Bożej, uleganie zastraszeniu, np. w urzędach i szkołach.
Nawet już obecność kapłana na miejscu na stałe, dla
niektórych nie była ciekawa. Trzeba było używać umiejętnej
taktyki, zachęty, a przede wszystkim nauczania, by ludzi
zbliżyć do Boga.
Świątynia wzniesiona przez Lwa Sapiehę wymagała
natychmiastowego remontu. W ciągu 33 lat udało się z
niemałym trudem i nakładem pieniężnym przeprowadzić remont,
zakończony dopiero w latach 1980-1982. W ciągu tych lat z
kościoła korzystali nie tylko mieszkańcy Różany, ale i z
dalszych parafii, gdzie nawet i były świątynie, ale nie było
księży. Częstokroć ludzie ci przyjeżdżali z odległości 60-90
kilometrów... Od 1976 do 1988 roku obsługiwałem także
sąsiednie parafie w Porozowie, Słonimie, Kossowie a ostatnio
w Szeroszewie".
A oto
parę wydarzeń, zaszłych swego czasu w Różanie.
Napad
powstańców w 1863 roku na Różane. „2 czerwca 1863 r. o godz.
3 rano traktem ze Słonima przygalopowała grupa powstańców
uzbrojona dwururkami, rewolwerami i szablami w liczbie 100
osób i okrążywszy koszary, zaczęła strzelać w okna i
podpalać, żądając złożenia broni, gdyż w przeciwnym razie
wyrżną wszystkich. W tym czasie 15 powstańców skierowało się
do kwatery komendanta i spotkawszy go biegnącego do koszar,
aresztowali i do koszar nie dopuścili i kazali wrócić do
kwatery celem poszukiwania oręża, pieniędzy i pupierow. Po
kilkakrotnym zagrożeniu, przystawieniu rewolweru do piersi i
związaniu rąk, zmuszony byłem oddać swoją dwururkę, butelkę
myśliwską z prochem, 59 rubli rządowych pieniędzy oraz 6
rubli i 12 kopiejek przeznaczonych na żywność dla
aresztowanych.
W
koszarach powstańcy ranili 4 osoby, w tym jednego
podoficera. Zabrano 22 karabiny, 903 naboje i znaczną część
amunicji, jak również i gospodarczych rzeczy. W kancelarii
zniszczono wiele papierów i archiwalii". Chodzi tutaj o
konnych z oddziału O. Duchińskiego, którym dowodził
utalentowany Kobyliński. Podstawowy oddział w tym czasie
leżał obozem w okolicach Łyskowa (Wielki Uhoł) a Kobyliński
z 56 konnymi organizował naloty na okolice.
W dniu 7
sierpnia 1887 roku oberwała się w Różanie chmura. Podczas
trwającej dwie godziny burzy wezbrał przepływający przez
miasto strumyk do wysokości czterech sążni. Woda zalała
połowę miasteczka i domy aż po strych a choć wezbranie
trwało tylko kwadrans, wystarczyło na to, aby runął most
wielki i dwa małe i kilka domów. Wiele ruchomości i
inwentarza poszło z wodą. Zwykle w strumyku tym brodzą kury.
„Przed
spodziewanym najściem na stolicę wojsk Aleksego
Michajłowicza, kapituła wileńska uprowadziwszy z kaplicy
kościoła katedralnego zwłoki św. Kazimierza w 1655 roku
złożyła je w pałacu w Różanie, gdzie kilka lat się
przechowywało. Sapiehowie na pamiątkę tego wypadku kazali w
sali, gdzie spoczywa zwłoki świętego, wyryć na murze napis:
Divo Casimiro sacrum"..
Wejście
—
Różana
—
Łysków
—
Moģilowce
—
Adamków
|