pict На главную сайта   Все о Ружанах pict
pict  
 

 pict

KRESY ILUSTROWANE



Numer Kosowski

 

 

Wydawca i kierownik literacki: W. Mondalski.
Rok II. Nr. 12. z dnia 15 listopada 1925 r.

 

Tłumaczenie w języku rosyjskim..

* * *

 

 

„KRESY ILUSTROWANE" są czasopismem poświęconem krajoznawstwu, historji oraz życiu kulturalnemu Polesia. Redagowane są w porozumieniu z polskiem tow. krajoznawczem (oddział Poleski) w Brześciu nad Bugiem.

Wydawca i kierownik literacki W. Mondalski.

 

 

SPIS RZECZY

Gdyby tak przykład Kosowa znalazł naśladowcow...

O architekturze i zabytkach pow. kosowskiego.

Odbudowa powiatu kosowskiego.

Samorząd w powiecie kosowskim.

Szkolnictwo w powiecie kosowskim.

Z wycieczki do dworku Kościuszki.

 

 

GDYBY TAK PRZYKŁAD KOSOWA ZNALAZŁ NAŚLADOWCOW...

 

pict

Pragnieniem naszem stałem i dawnem było w szeregu monograficznych zeszytów dać obraz dzisiejszego Polesia. Powiat za powiatem, miasto za miastem, pragnęlibyśmy opisać i zobrazować na łamach „Kresów"... Niestety, wiele przeszkód stoi na drodze chęciom — a najważniejsza może to bierność, apatja, rzecby wprost można nie chęć społeczeństwa...

Z tem większą radością prze to powitaliśmy idącą ku nam z samego centrum Polesia, z Kosowa, z Mereczowszczyzny inicjatywę wydania numeru kosowskiego... Przyplątały się tu jednak jakieś trudności wydawnicze, jakieś sprawy takie, o których tylko ktoś wydający lekkomyślnie pismo ilustrowane na prowincji może mieć pojęcie... Tak, że dopiero dziś w dwa blisko miesiące po otrzymaniu materjałów jesteśmy w możności wydać zeszyt poświęcony miastu i powiatowi kosowskiemu, zeszyt, na który patrzymy z dumą, jako na wyraz idącego ku nam z małego miasteczka poleskiego oddźwięku idei propagowania kresów, ich życia i ich pamiątek niebylejakich; pamiątek zapomnianych, a ku którym pielgrzymki organizować by trzeba...

A pamiątek takich na Polesiu jest więcej... jest ich w rzęczywistości bardzo wiele.

I zabytków jest dużo...

I prawdziwych dzieł sztuki znajdzie się pod dostatkiem...

Tylko... brak chęci... i brak propagandy.

Brak zrozumienia tego, że trzeba piórem i obrazem szerzyć znajomość Polesia...

Tem jaskrawiej przeto na tle ogólnej szarzyzny i bierności odbija inicjatywa Kosowa zdobywającego się na kilkadziesiąt ilustracji i kilka artykułów obrazujących stan powiatu...

Gdyby — jeśli marzyć można — przykład ten znalazł naśladowców, a „Kresy" chętnie każdemu powiatowi i każdemu miastu udzielą miejsca, ile zajdzie potrzeba, moglibyśmy w przeciągu roku niespełna zdobyć się na ciekawą i oryginalną monografję Polesia.

...Zrobiłaby się rzecz duża, ważna i ciekawa.

Gdyby tak — powtarzamy — marzyć można... że w każdym powiecie znajdzie się starosta p. Staniszewski i sekretarz wydziału p. Hanebach i p. architekt Wdowiszewski i jeszcze kilku innych, nawet nam ż nazwiska nieznanych, którzy już to artykułami, już to fotografiami przyczynili się do powstania niniejszego zeszytu..

Rzecz jest nawet nietrudna, ale wymaga po pierwsze ambicji pokazania swego zakątka, po wtóre pewnego wysiłku.

pict

W Kosowie ambicja była — i ludzie do pracy chętni się znaleźli...

Dzięki temu wydajemy dziś kosowski numer „Kresów", numer przenoszący nas w strony, gdzie pod skromnym dachem dworku po dzień dzisiejszy niezniszczonym stała kolebka Kościuszki, gdzie rozległ się dziecinny szczebiet tego, który stał się wodzem narodu ku Polsce dzisiejszej, demokratycznej, siermiężnej — a także i w te strony, gdzie na gruzach magnackiej sapieźyńsklej rezydencji wyrósł sobie i wybujał... jako znak czasu A. J. Pines

Mereczowszczyzna i Różana są dwoma najciekawszemi miejscowościami — powiatu kosowskiego. Sam zaś powiat do najciekawszych na Polesiu należy.

Dlatego szczęśliwym zbiegiem okoliczności nazwać musimy — że jako pierwszy zeszyt monograficzny wydajemy zeszyt kosowski...

Czy i kiedy wydamy dalsze — nie od nas zależy.

 

O ARCHITEKTURZE I ZABYTKACH POW. KOSOWSKIEGO.

 

Z rzędu ziem poleskich, które otacza atmosfera dawnej kultury, na plan pierwszy wysuwa się jaskrawo kilka miejscowości powiatu kosowskiego, w których do dziś jeszce odnaleść można ślady dawnej świetności i sławy.

Rozsiane po całym powiecie drobne i znaczniejsze środowiska ludzkie, prawie wszystkie poszczycić się mogą wspaniałą swą przeszłością. Niezatarty duch sztuki, chociażby przez drobiazg, przez szczątki starego muru, zwalisk dawnych, jakiejś małej przydrożnej kaplicy i strzaskanych ramion krzyża wiejskiego, przemawia do nas głosem dawnych dziejów, głosem ludzi, którzy czuli i rozumieli piękno.

pict

Prawie w centralnej części powiatu leży miasto Kosów, dziś miasto powiatowe, dawniej o wartości historycznej, wspomniane w XV jako majątek Chreptowiczów. W obecnym czasie nie posiada Kosów wybitniejszych rysów dawnego miasta o charakterze polskim, zaledwie drobne pozostałości pewnych budynków świadczą o tem, że magnacka fortuna książąt Sapiehów z głównej siedziby w Różanie i tutaj miała drobne swe posiadłości w postaci obszernej posesji przy ulicy Kościuszki i wzniesionych na niej budynków, które w pozostałych ruinach świadczą o dawnej szczerze polskiej architekturze i dawnym artyzmie. Usiłowania czynione dotychczas celem ustalenia czasu powstania tych budynków doprowadziły do dosyć poważnych rezultatów, odnaleziono bowiem części ich urządzeń wewnętrz nych, świadczące o tem, że, jeszcze w w. XVII i tu Sapieżyńskie posiadłości się rozciągały. Z pośród wyniszczonych zabudowań m. Kosowa wychyla się kościół zbudowany w r. 1878.

Wybitnie charakterystycznym środowiskiem dawnej sztuki architektonicznej jest m. Różana. Niegdyś wspaniała rezydencja wielkopańska Sapiehów sławiła się na całą Polską bogactwami swemi i przepychem. Miasto to położone w pięknej falistej miejscowości nad rz. Zelwianką, posiadało wspaniały pałac z pięknym portykiem i bocznemi arkadami od strony dawnego parku. Wysokie usytuowanie tego pałacu królującego niejako nad miastem całem, pozwoliło na zachowanie cało kształtu zarysów dawnych budynków, a więc pięknej bramy wjazdowej (korjergardy), skrzydeł i pałacu z arkadami.

pict

Stary ten pałac, którego pozostałe szczątki z braku opieki, nadwerężone zaburzeniami wojny światowej upadły w gruzy, pamięta czasy, gdy mury przyjmowały gościnnie Zygmunta I, gdy później w r. 1644 przebywał tu Władysław IV i przetrwały czasy świetności, aż przyszła dola w r. 1698, gdy Różane ograbili Szwedzi. Od tej chwili jęło się całe miasto chylić ku upadkowi. Po raz ostatni przyjmował jeszcze pałac Różański króla St. Augusta w r. 1784. Z biegiem lat, gdy ostatni posiadacz pałacu książę Sapieha przeniósł swą rezydencję z Różany do Dereczyna, gdy pałac został żydom sprzedany, zaległa cisza w tych drogich sercu polskiemu pamiątkach, rozległ się jedynie zgrzyt obcy tym murom. Lewe skrzydło pałacu przebudowano na fabrykę sukna, i od tej chwili datuje się jego ostateczny upadek.

Bogate i piękne niegdyś miasto Różana, bogactwem licznych fabryk sukna, jedwabiów, bielizny, posiada do chwili obecnej charakter starego szczerze polskiego miasta. Dominujący nad miastem stary kóściół fundacji Tyszkiewiczów z XVI w., kościół którego sylweta rysuje się na kilka kilometrów przed miastem, przetrwał pożar, upadł w gruzy i znów się odbudował, zachowując w całokształcie i szczegółach swą dawną architekturę. Naprzeciw kościoła na rynku znajdująca się cerkiew, a nadewszystko budynek murowany: klasztor O. O. Bazyljanów, przedstawiają również dużą wartość architektoniczną. Prócz wyżej wymienionych zabytków posiada m. Różana jeszcze wiele drobnych budynków, jak przy kościele katolickim, kapliczkę cmentarną na wzgórzu, która mimo nowocześnie odrobionych szczegółów w całokształcie zachowały charakter bryły budynku polskiego, zewnętrznym pełnym prostoty wyglądem, ujmującego serca swą wiekową polskością.

O dwa kilometry od Kosowa znajduje się Mereczowszczyzna, dawny majątek Flemingów, niegdyś prawdopodobnie Kościuszkom przynależny, posiadający drogą pamiątkę: dworek, w którym ujrzał światło dzienne nasz bohater, urodzony i niestrudzony żołnierz Rzeczypospolitej Tadeusz Kościuszko. Dworek pięknie usytuowany, mimo swej starości wiekowej, czerstwo trzyma się, jeszcze zachowując architektoniczny kształt swój zewnętrzny dzięki pieczy Wandalina Pusłowskiego. Dreszcz wojny światowej nie ominął dworku Kościuszkowskiego, zatargał wszystkiemu ścianami, najeźdźca nie uszanował pamiątki i z Wandalizmem zniszczył części dworku, które przez władze polskie już odbudowane zostały. Ponieważ jednak nie posiadał zasadniczych uszkodzeń trwać będzie dalej pieczołowicie przez swoich chroniony.

 

pict
Kosów Poleski. — Widok ogólny.

 

pict
Fasada kościoła w Olszewie, zamienionego
przez Rosjan w r. 1864 na cerkiew. —
W podziemiach złożone są szczątki
ministra skarbu Xawerego ks. Lubeckiego.

 

pict
Plebania w Różanie, pamiętająca jeszcze świetne czasy Sapiehów.

 

pict
Grobowiec Pusłowskich w Piaskach pow. Kosowskiego.

 

pict
Kościółek w majątku Piaski. 

 

Z ziem powiatu Kosowskiego wydziela się jeszcze wybitnie miejscowość Piaski z piękną niegdyś kaplicą hr. Pusłowskich, a także wieś Olszewo położona o dwa klm. od maj. Piaski a posiadająca piękny Kościół fundacji Pusłowskich z r. 1809. Kościół ten za czasów rosyjskich przemianowany na cerkiew prawosławną, nie był w kształcie swym zewnętrznym zmieniony, dopiero wojna i wandalizm niemiecki zadały kościołowi w Olszewie cios ostateczny; bowiem po zerwaniu miedzianego pokrycia dachowego Kościół pozostający przez czas wojny bez dachu, jął się rozpadać i dziś trudno go już od zagłady uratować. A mieści on w sobie prochy drogiego sercu Polaka, budowniczego Skarbu Polskiego Ministra Xawerego Lubeckiego.

pict

Prócz wybitnych miejscowości, o których wyżej wspomniano, posiada pow. Kosowski jeszcze szereg miejscowości drobnych, w których stara polska sztuka i tradycja przetrwały. Udajmy się jeno w drogę a napotkamy, jak n.p. pod maj. Połońsk o 7 klm. od m. Różany, kapliczkę starą przydrożną wśród modrzewiowych drzew tak u nas rzadkich, lub dwory stare dziś zniszczone doszczętnie, jak dwór Zawiszów w Połońsku, pełne ciszy i osamotnienia nad szczątkami polskiej sztuki.

I starzeją się coraz bardziej te schroniska ludzkie, te przybytki Boże porzucone samotnie na tej ziemi naszej. Zabytki te nie zanikają jednak, bo jest w nich siła czułych organizmów, przez które przeszły złe i dobre lata, przeszły epoki sztuki, która się wyrażała może czasem w formie dziwnej, dla pewnych ludzi trudnej do zrozumienia, pozostawiła jednak niezatarty ślad w postaci zabytku rodzimego, dawnego, skromnego, oryginalnego, a nadewszystko związanego nierozerwalnie z życiem ludu i ziemią naszą.

Wdowiszewski
Budownicz, Powiatowy.

 

ODBUDOWA POWIATU KOSOWSKIEGO.

 

Powiat Kosowski należy do najbardziej zniszczonych w Polsce. Około 19000 budynków zostało całkowicie zniszczonych. Odbudowano dotychczas zaledwie 40 %. —

Przyczyną tak powolnej akcji był z jednej strony późny powrót mieszkańców powiatu z Rosji, t. zw. repatrjantów, bo dopiero w 1922 roku, a następnie niekonsekwentnie prowadzona akcja odbudowy, która zamiast być najważniejszem zadaniem odrodzonej Polski stawała się tylko balansem poruszanym czasem na wiecach przez partje Sejmowe.

Działy się rzeczy wprost nieprawdopodobne, bo gdy dla różnych rekinów handlu i przemysłu niezwaloryzowany kredyt markowy był nieograniczony, o tyle akcja odbudowy kresów była przez czynniki miarodajne niedocenianą i obcinaną z kredytów. Rezultat po 4 latach 60% budynków nieodbudowanych, 1/4 mieszkańców bezdomnych lub zamieszkałych w walących się ziemiankach i blińdażach, 40 proc. ugorów, a stąd znowu głód, malarja i bandytyzm. Podobno, dopiero z inspekcji ministra Thugutta, w roku bieżącym dowiedziały się sfery rządowe i sejmowe o takim stanie rzeczy.

Po wielokrotnych reorganizacjach wreszcie odbudowa zdawałoby się stanęła na właściwej drodze. Nowa ustawa o odbudowie postawiła problem ten na właściwej płaszczyźnie. Z demoralizujących zapomóg bezzwrotnych, zupełnie zresztą niedostatecznych, przeszła na drogę pożyczek w pewnych wypadkach umarzalnych.

pict

Cóż, kiedy sakramentalne zdanie „w miarę posiadanych kredytów", unicestwia zakończenie odbudowy w jakimś określonym terminie, niepotrzebnie rozgorycza ludność i tem samem chybia celu.

Brak komasacji gruntów przeszkadza prawidłowej zabudowie wsi i powoduje częste pożary — zaś techniczna strona odbudowanych budynków pozostawia również wiele do życzenia.

Dość powiedzieć, że w wielu domach kominy sporządzone są z wydrążonych kłód drzewnych.

W tym celu byłoby wskazanem wybudować w niektórych bardziej zniszczonych wsiach, wzorowe domy, aby poszkodowani budujący wzorowali się na nich co do proporcji, rozkładu i niektórych szczegółów konstrukcji.

Dużą pomoc w odbudowie mogłyby okazać komunalne kasy pożyczkowe, których otwarcie projektuje, się tu w bliskiej przyszłości.

Wogóle dopiero zakończenie akcji odbudowy możnaby uważać za punkt wyjścia do pacyfikacji i uzdrowienia województw wschodnich, a rozwój ekonomiczny może się rozpocząć, rzecz naturalna, dopiero po odbudowie budynków jak również i podnieść zdolność podatkową poszkodowanych.

A. S.

 

SAMORZĄD W POWIECIE KOSOWSKIM.

 

Powiatowy Związek Komunalny (Sejmik) istnieje od początku roku 1924. Krótki okres istnienia, nie dał Sejmikowi możności należytego rozwoju. Dodatnio na jego rozwój nie mogły wpłynąć również inne czynniki, np. zniszczenie powiatu w czasie wojny, nieurodzaj w r. 1924, ciemnota włościan, wreszcie ustawy o finansach komunalnych.

Mimo jednak ciężkich warunków, Sejmik Kosowski może poszczycić się dosyć poważnymi rezultatami swej półtorarocznej pracy. Nim zacznę je wyliczać, muszę zaznaczyć, że powiat Kosowski, jest drugim po Kamieniu Koszyrskim, najmniejszym powiatem Województwa Poleskiego, posiada bowiem tylko 6 gmin wiejskich i 2 miejskie a ludności ma 70.000.

Najwięcej zainteresowania Sejmik poświęcił zdrowotności publicznej; słuszność tego stanowiska nie wymaga na Polesiu żadnych komentarzy. Staraniem Sejmiku i na jego koszt zostały uruchomione: szpital w Kosowie, bezpłatne przychodnie lekarskie w Kosowie, Telechanach i Różanie; punkty akuszeryjne w Różanie, Telechanach, Iwacewiczach i Piaskach. Ponadto Sejmik zamierza w najbliższych latach uruchomić jeszcze dwa szpitale w Telechanach i w Różanie i jedną przychodnię w Piaskach.

pict

Na drugim miejscu poczynań Sejmiku stoją sprawy drogowe. Powiat posiada drogi bitej tylko 14 klm., reszta to drogi gruntowe. Największą bolączką powiatu w tej dziedzinie były kompletnie zniszczone mosty; toteż Sejmik odbudował ich łącznej długości 250 mb. Pozatem przystąpił do kapitalnego remontu drogi bitej. W najbliższej przyszłości rozpocznie się budowa szosy łączącej Kosów z Różaną na przestrzeni przeszło 20 klm.

Następnie Sejmik poczynania swoje skierował na sprawy rolne. Zaangażował stałego instruktora rolnego, który zajęty jest prowadzeniem pól doświadczalnych, zakładaniem kółek rolniczych, spółek mleczarskich, kooperatyw i t.p. Sejmik sprowadza zarodowe bydło, świnie i jeszcze w bieżącym roku zamierza uruchomić dwie stacje ogierów. Pomoc weterynaryjna została zorganizowana przez uruchomienie trzech przychodni weterynaryjnych bezpłatnych i bezpłatnego szczepienia ochronnego zwierząt przeciw chorobom zakaźnym na terenie całego powiatu.

W dziedzinie opieki społecznej Sejmik utrzymuje sierociniec, w którym wychowuje 35 sierot a w bieżącym roku zamierza uruchomić przytułek dla starców na 15 osób.

W dziedzinie szkolnictwa Sejmik nie zdołał dotychczas swego programu zrealizować, gdyż posiadane środki ledwie starczą na opędzenie wydatków bieżących i utrzymanie zakładów wyżej wymienionych. Największy nacisk położono na bezpłatne zaopatrywanie dziatwy szkolnej w podręczniki. W tym roku, za sumę 6000 zł. da się zaopatrzyć ledwo 3 gminy, reszta gmin będzie zaopatrzona w roku przyszłym. W najbliższym czasie Sejmik zamierza uruchomić dwie szkoły zawodowe wraz z internatami.

Ten pobieżny szkic działalności Sejmiku w cyfrach przedstawia się na rok 1925 następująco:

 

Lp. Prel. dochody zł. gr. Lp. Prel. wydatki zł. gr.
1 Pozostałość kasowa 26564 1 Koszta administracji 28840 40
2 Dochody z majątku 30 2 Komunikacja 110350
3 Opłaty administracyjne 500 3 Rolnictwo i weteryn. 16064 20
4 Zaległe podatki 79121 16 4 Zdrowotność 32490
5 Subsydja rządowe 22000 5 Opieka społeczna 19742 19
6 Dochody z podatków 159779 42 6 Szkolnictwo i oświata 8000
7 Zwroty 10960 7 Cele kulturalne 2350
8 Dochody nadzwyczajne 5465 8 Utrzymanie policji 75835 82
9 Sumy przechodnie 99570 9 Różne 5996 79
        10 Nieprzewidziane 3000
        11 Jednorazowe 1750
        12 Przechodnie 99570
  Razem 403990   Razem 403990

     

Powyższe cyfry zestawienia zdołają może naszych zawodowych pesymistów usposobić nieco pogodniej i może przekonają czytelników, że z samorządami nie jest tak źle, jak twierdzą niektórzy publicyści.

A. Hanebach.

 

 

pict
Zamek Sapiehów w Różanie. — Brama wjazdowa,
a na prawem skrzydle fabryka A. Pinesa.

 

pict
Pałac Sapiehów w Różanie. — Ruiny dziedziniec arkadowy.

 

pict
Ogólny widok zamku Pusłowskich w Mereczowszczyźnie (obecnie starostwo Kosowskie).

 

pict
Zamek Pusłowskich w Mereczowszczyźnie
od strony północnej.

 

pict
Fragment z parku w Mereczowszczyźnie.

 

pict
Freski Żmurki i kominek marmurowy
w białej sali zamku w Mereczowszczyźnie. 

 

pict
Dworek Kościuszki w Mereczowszczyźnie. 

 

pict
P. Władysław Staniszewski, starosta kosowski. 

 

pict
Szkoła powszechna w Kosowie.

 

pict
Budynek w Mereczowszczyźnie będący siedzibą sejmiku powiatowego.

 

pict
Szpital sejmikowy w Kosowie Poleskim.

 

SZKOLNICTWO W POWIECIE KOSOWSKIM.

 

Rosja pozostawiła nam w spuściźnie stan oświaty tak w powiecie kosowskim, jak na calem Polesiu na bardzo niskim poziomie. Wśród ludności miejscowej znajduje się przeszło 80 proc. analfabetów. Ilość analfabetów jest nieproporcjonalna do ilości istniejących swego czasu szkół rosyjskich, a to należy tłumaczyć tem, że rząd rosyjski dla publicznej opinii tak krajowej jak i zagranicznej zakładał i budował wprawdzie szkoły, ale wprowadzając system nauczania zimowego t.j. od połowy października do świąt wielkanocnych, rozmyślnie wstrzymywał rozwój oświaty. Nadto materjał nauczycielski rekrutował się naogół z jednostek nisko wykształconych; nauczycieli z ukończonem seminarjum było bardzo, niewielu. Nic więc dziwnego, że bardzo często napotyka się ludzi, którzy chodzili kilka zim do szkoły a nie potrafią podpisać się.

Na terenie powiatu kosowskiego, istniało przed wojną 55 szkół powszechnych, z tych 41 miało własne budynki; wojna szalejąca przez kilka lat na naszych terenach wschodnich, nie oszczędziła nawet tak na wskroś pokojowej dziedziny, jaką jest bezsprzecznie szkoła.

pict

Z istniejących budynków szkolnych nie ostał się cało ani jeden, wszystkie zostały mniej lub więcej zniszczone, 18 zaś uległo całkowitemu spaleniu.

Szkolnictwo poczęło się nanowo organizować dopiero w roku 1921, t. j. w chwili powstania inspektorjatu szkolnego w Kosowie Poleskim. Z braku jednak odpowiednich budynków organizacja szkolnictwa idzie w tempie powolniejszym, aniżeli w innych powiatach. Dzięki energji Władz szkolnych i współpracy nauczycielstwa przy pomocy P. B. O., odremontowano 23 szkół w powiecie oraz wybudowano jedną szkołę dwuklasową w powiatowem mieście, mimo to najdotkliwiej daje się odczuwać brak lokali szkolnych w samym Kosowie. Wybudowana bowiem przez P. B. O. szkółka typu dwuklasówki nie jest w stanie pomieścić wielkiej ilości dzieci, których liczbą wynosi przeszło 500. Chcąc temu zapobiec, magistrat m. Kosowa na posiedzeniu odbytem dnia 6 lipca b. r. uchwalił przystąpić do budowy nowego budynku 7-mio klasowej szkoły powszechnej i w tym celu zwrócił się do odnośnych Władz szkolnych o pomoc. Nie wątpimy, iż Władze szkolne, zwłaszcza Kuratorjum, Okręgu Szkolnego Poleskiego uznając konieczną potrzebę budynku szkolnego w Kosowie Poleskim, udzieli jak najdalej idącej pomocy i wkrótce zostanie wybudowana 7-io klasowa szkoła powszechna, w której dzieci szkolne tak miejscowej ludności jak i licznej rzeszy urzędników będą mogły nareszcie pobierać naukę w warunkach możliwie higienicznych.

W powiecie kosowskim istnieje obecnie 45 szkół z językiem wykładowym państwowym. Miarą i oceną rozwoju szkół była wystawa szkolna prac, rysunków, wypracowań i robót, urządzona w Kosowie Poleskim w dniach 27, 28 i 29 czerwca b. r., która wzbudziła wielkie zainteresowanie i uznanie dla władz szkolnych i nauczycielskich. Oprócz nauki codziennej nauczycielstwo zajmuje się oświatą i prowadzi szereg kursów dla dorosłych. Wszystkie szkoły w powiecie zaopatrzone są w doborowe biblioteki, z których korzysta nietylko młodzież szkolna, ale i dorośli. Jest nadzieja że w krótkim czasie szkolnictwo powiatu kosowskiego nie będzie różnić się niczem od wzorowych szkół Województw centralnych.

V.

 

pict
Personel szpitala Sejmikowego w Kosowie
z D-rem Jaroszyńskim na czele.

 

pict
Sala chorych w szpitalu Sejmikowym w Kosowie Poleskim.

 

pict
Kanał Ogińskiego. —
Budowa szluzy w Telechanach.

 

pict
Grupa sierot z ochronki sejmikowej w Niwach
z kuratorką p. Pankiewiczową i opiekunką ochronki
p. Skowronkówną wpośrodku.

 

Z WYCIECZKI DO DWORKU KOŚCIUSZKI.

 

Tak się jakoś złożyło — że mieszkając trzy lata na Polesiu... nie ujrzałam Polesia zbliska. Tyle że czasem przez okna wagonu, co stanowczo jest zbyt niedostatecznym sposobem zwiedzania kraju, podobnie zresztą jak te wycieczki, gdzie w zbyt licznem, często niedobranem gronie ludzie pędzą naprzód, niezadowoleni z siebie, z otoczenia, nic nie widzą, niczego nie poznają i w kwaśnych wracają humorach.

Raz, kiedyś, lat temu kilka, brałam w takiej wycieczce, w innej stronie Polski, udział, i pozostała mi odstraszającem „memento" na zawsze... Te raz wiem, że miłą wycieczkę robi się w gronie szczupłem, albo i w większem, gdy ożywia je jedna wspólna, umiłowana idea, jeden cel.

Osobiście wolę pierwszy rodzaj wycieczek nielicznych. — a zato wygodnych...

Taką właśnie wycieczkę odbyliśmy z końcem sierpnia b.r. w 6 osób do Kosowa, do Mereczowszczyzny, do miejsca, gdzie stała kolebka Kościuszki...

Dzień był piękny, słoneczny, gdy wyjechaliśmy wczesnym rankiem z Brześcia — na objazd czterech powiatów poleskich... Piewszy etap podróży: Brześć — Kobryń , nic ciekawego. Zastrzegam się tylko, że to: „nic ciekawego" — to jedynie moje indywidualne wrażenie.... Krajobraz z razu typowo podlaski, jako, że jedziemy wciąż jeszcze krawędzią kredowej „niecki" poleskiej... Urozmaiceniem tylko pęd powietrza bijącego w twarz — i pierwszy tuż za Brześciem „wypadeczek", zatrzymujący nas na jakie trzy godziny w polu... W dali od dobrej szosy: łąki i bagna... a na nich ruch pełen życia, jaki czynią sejmikujące bociany... Prawda, wszak to dla nich czas odlotu w dalekie, cieplejsze kraje, i w dodatku bez — paszportów!..

pict

Szczęśliwe, naprawdę szczęśliwe bociany!

Wkońcu po naprawieniu auta jedziemy dalej wprost do Kobrynia.

Kobryń — jest miły i ładny — jak wogóle miłe są widziane przezemnie miasteczka poleskie.

P. starosta kobryński, do którego zajeżdżamy wprost po informacje, gdyż wycieczka ma charakter dziennikarski — udziela nam wszystkich wyjaśnień nader chętnie i pokazuje osobliwości swego grodu... Wyjaśnień nie bardzo słucham... Większą wartość posiadają one dla jadącego z nami redaktora „Rzeczypospolitej" p. Junoszy Gzowskiego. Z wzruszeniem zato i z ciekawością oglądam dworek Traugutta, stary obszerny domek w stylu polskim z charakterystycznym gankiem i ciekawym dachem, jedne z niewielu pamiątek, jakie pozostały po bohaterze na rodzinnem jego Polesiu...

Z Kobrynia wybieramy się prosto do Hruszewa. Cieszę się na myśl, że za kilkanaście minut (bo z „stolicy" powiatu do rezydencji poetki Polski i Polesia p. Marji Rodziewiczównej tylko 24 km. odległości) ujrzę umiłowaną autorkę... Niestety, aczkolwiek na szosie doskonałe, na polskiej drodze auto nasze zawiodło... Zaryło sie w piaski, resory — zdaniem szofera — zagroziły pęknięciem i trzeba było wracać... bo nim budowana szosa za lat kilka zostanie wykończona — do Haruszewa najlepiej jechać... tankiem, albo co prościej i łatwiej - zwyczajnym wózkiem.

Zawracamy więc z powrotem; wycieczkę do Hruszewa odkładam na rok następny i znów doskonałą szosą mkniemy do Prużan...

Prużana... Olbrzymie koszary i ładne, z szeregiem architektonicznych zabytków, zarówno budynków jak kościołów, miasteczko... Stare ślady kultury polskiej wszędzie. Pełno śladów dawnego polskiego władztwa, których Brześć, dziką barbarzyńską, ręką został od jednego zamachu pozbawiony...

Wieczór miły spędzamy na pogawędce u państwa F. w jednym z t. zw. oficerskich budynków koszar... Przed wieczorem podziwiamy jeszcze piękną jazdę oficerów stacjonowanego tu pułku kawalerji. Noc w Prużanie, w „hotelu", na miarę powiatowego miasteczka, do najmilszych nie należy.

Tem milszem zato jest przebudzenie się rano i powierzenie losów całego dnia, przyjacielowi naszemu wypróbowanemu: autu, które mknąc po wciąż jeszcze doskonałej szosie wwozi nas w sławną, choć mało znaną puszczę różańską...

Kraina puszcz, borów, lasów i bagien. Rdzenne Polesie! Na boku została puszcza szereszewska, daleko od nas Białowieża, z swemi pamiątkami, parkiem narodowym i zabytkami carskości... My zaś zato jedziemy, mkniemy doskonałą szosą przez najbardziej puszczańską z puszcz poleskich, puszczę różańską...

Wzdłuż drogi sterczą jak kolumny olbrzymie spięte u góry żielonem sklepieniem gałęzi — sosny przeogromne... Kilometrami nic jak tylko sosny i sosny a za nimi o kilkadziesiąt kroków w głąb puszcza ze swojemi tajemnicami, z matecznikami, z których wywodzą się niedźwiedzie i łosie,, gdzie są wilcze komysze i jamy lisie i borsucze, a podobno i znakomite schronienia chłopskich „raubritterów" czasów dzisiejszych — bandytów...

Panowie, biorący udział w wycieczce — uzbrojeni; więc nie bardzo liczymy się z napadem...

Mimo to nadsłuchujemy głosów idących z puszczy — i wdychamy z rozkoszą aromatyczną woń lasu w upalnym, a w wilgotnym lesie, nieco dusznym poranku.

Mkniemy tak lasem — szosą wciąż jeszcze znakomitą...

W pewnym punkcie las się wyjaśnia... To „Polackaja tryba"... Tędy szła z wiosną, zdaje się w maju, banda na tartak w Michalinie, tędy chodziły stale bandy dywersyjne.

Chodziły, a nie chodzą. Stosunki bezpieczeństwa na Polesiu poprawiły się znacznie... choć, podobno, w tym czasie, gdy przez puszczę przejeżdżaliśmy, tłukła się tam banda, jakaś...

Ostatecznie wydostaliśmy się z puszczy i dojechaliśmy do Różany.

Skromne, małe miasteczko w ślicznej okolicy nad rzeczką Zelwianką, miała ongiś Różana wspaniały pałac z prześlicznym portykiem, bocznemi galerjami, olbrzymim parkiem, oranżerjami i ogrodami. Wrzało tu życie bujne i bogate... Przepych i bogactwa różańskich Sapiehów słynne były na całą Polskę... Tu wszak koncentrowało się życie dalekiej okolicy, tu młodzież na dworze wielkopańskim nabierała manier, ogłady i poloru — tu gościnność staropolska nabierała takiego rozmachu, o jakim my w naszych stosunkach groszowych pojęcia mieć nie możemy.

Taki pałac to nietylko wielkopańska rezydencja była... ale i muzeum najrozmaitszych osobliwości bezcennych, ale i siedziba wojskowego dowództwa i szkoła rycerska...

Była...

Czasy się zmieniły, świetność znikła, rozsypały się mury, z prześlicznego portyku tynk leci, a oko przechodnia zatrzymuje się na tabliczce: „A. I. Pines, fabryka sukna". Ostatni Sapieha przeniósł siedzibę mocno podupadłego rodu z Różany do Dereczyna... Pałac sprzedano żydom...

Dziś na lewem skrzydle przepysznych jeszcze ruin ohydna przybudówka fabryczna... na dziedzińcu szczątki kolumn... gęsi, drób i stukot maszyn...

Myślę, że wieczorną porą, gdy słońce rzuca czerwonawe blaski marzyłoby się usiadłszy na wypadłym z murów głazie prześlicznie o tych czasach, gdy na dziedzińcu brzmiały fanfary, gdy potykali się rycerze o dank z ręki wojewodzianki czy kasztelanowej...

Albo i o tych czasach, kiedy to bawił tu Zygmunt I w goście, a Sapieha z garncowego puhara pił jego zdrowie...

Puhar był garncowy, król był wielki, Sapieha — wielmożą był i miał guest nie byle jaki... Pił toast na cześć królewskiego gościa a z murów waliły dżiała... Z tych samych murów, w których dziś pan Pines sprzeda metr chodnika za złotych pięć czy siedem... Zmieniły się czasy, zmienili się ludzie... Różański pałac do upadku się chyli... a ja na jego gruzach żałuję przeszłości...

A przecież z żywymi trzeba naprzód iść, po życie sięgać nowe...

Z zadumy wyrywa mnie syrena samochodu... Jedziemy dalej wprost już do Kosowa.

Jedziemy dalej polną, kiepską drogą; jedziemy zwolna, mijamy jakieś wsi poleskie, jakieś wsi żydowskie — zdaje się dla etnografa bardzo ciekawe — i dojeżdżamy do Kosowa...

Cóż Kosów? Małe, dość schludne, odbudowujące się, miasteczko, stolica terytorjum bardzo dużego, pod względem liczby ludności wielce małego, powiatu...

Niech o Kosowie piszą inni... Mnie zajęły dwie rzeczy: prześliczny w ładnym parku pałac p. Wandalina Pusłowskiego — i bardzo skromny, bardzo niepokaźny, tuż prawie obok leżący (w Mereczowszczyźnie) dworek, w którym urodził się Kościuszko...

W pałacu dziś ma siedzibę starostwo kosowskie — wygodną, wytworną, jedną z najwytworniejszych w Polsce...

A opodal, za parkiem, o kilkadziesiąt prawie kroków, dworek Kościuszld — dworek w którym urodził się bohater narodowy.

Nie był to, ściśle mówiąc, dworek jego rodziców. Pan miecznik województwa brzeskolitewskiego był bowiem tylko dzierżawcą Mereczowszczyzny...

Dworek stary przetrwał różne czasy, złe i dobre, przeważnie złe, i poważnie nadwyrężony zębem wojny utrzymał się do dnia dzisiejszego...

W chwili, gdy go zwiedzaliśmy, remont podniszczonego, miłego, w wybitnie polskim stylu, dworku był w pełnym toku.

Dworek — wśród drzew i zieleni, na wysokiej szkarpie — dość obszerny i wygodny

Prowadzi do wnętrza typowo polski ganeczek i sień...

Pokazują nam pokój w którym miał się urodzić przyszły bohater... Ten czy inny, może w rzeczywistości inny, trudno dziś wiedzieć, ale to i obojętne — wszak cały dom pamiątką narodową...

I dobrze, źe się odnawia, restauruje — a jeszcze lepiej, że nie będzie więcej zamieszkany, że prawdopodobnie powstanie tu kościuszkowskich pamiątek muzeum...

Jako pierwszą pamiątkę powiesiłabym tu... te fotografje z niedalekich Siechnowicz, na których widnem jest jak wdzięczny naród zubożały — nie był w stanie za kilkanaście bodaj złotych położyć kamienia na grobie rodziców bohatera... i pozwala mogile pogrążyć się w zapomnienie...

Dziś tu desek pełno, stuk siekier, rozgwar pracy; — kościuszkowski dworek odnawia się, by odtąd trwać jako czczona, pamiątka...

* * *

Osiągnąwszy cel podróży: Kosów i Mereszczowszczyznę wracamy nocą do Brześcia... Znów ta sama droga powrotna... Znów puszcza i ogłupiałe światłem samochodu zające, kicające przed nami w blaskach reflektorów, w lesie wyjące gdzieś w dali podobno wilki...

Bereza Kartuska śpiąca i cicha... Kobryń bez znaku życia i wreszcie światła Brześcia. Przed tem jednak most kolejowy i mała katastrofa przy omijaniu fury prowadzonej przez śpiącego chłopka, omal nie upadek przez barjerę mostu na tor kolejowy — lekki dreszcz trwogi — i powrót do domu po jednej z najmilszych w życiu wycieczek...

Janina Mondalska.

* * *

Яндекс.Метрика