pict На главную сайта   Все о Ружанах pict
pict  
 

Witold Karpyza. Ziemia Wołkowyska. Adamków.

Witold Karpyza.

Ziemia Wołkowyska.

 

Lębork
2007

Tłumaczenie w języku rosyjskim.

 

 WejścieRóżanaŁyskówMoģilowce — Adamków

ADAMKóW.

[Ziemia Wołkowyska. Tom 2. Str. 43-46]

Adamków, majątek Bychowców, leżący w dawnym powiecie wołkowyskim, półtora kilometra na południowy wschód od Łyskowa, a czterdzieści kilometrów na południowy wschód od Wołkowyska. Dziś wchłonięty przez kołchozowe pola i zachowany tylko w pamięci „dinozaurów" kresowych.

To tutaj do 1939 roku przechowywany był rękopis „Spis podymnego powiatu wołkowyskiego" w 1690 roku* opracowany i wydany przez Stefana Krakowskiego z Uniwersytetu Wileńskiego.

Pod rokiem 1840 majątek ten występuje pod nazwą Adamków, a jego właścicielem był Adam Bychowiec.

Późniejsze trochę czasy wspomina Cecylia Ciszewska.

„W Mogilowcach często bywał Adam Bychowiec z Adamkówa, krewny Driekońskich, prawnik, był pieczeniarzem, praktykę odbywał w Grodnie. Siedział zawsze albo w Mogilowcach albo w Wierdomiczach. Był inteligentny i zabawny, ale beznadziejnie opuszczony, zawsze wisiało coś niedopiętego. Był synem Zdzisława i zdaje się Oraczewskiej. Pan Zdzisław rodził się z Jelskiej. Miał brata Leona i dwie siostry. Ich majątek rodowy nazywał się Pierdzielsk. Gdy panny zaczęły dorastać, przemianowano go na Przedzielsk. Znalazł się więc jakiś oficer rosyjski i z Bychowcówną się ożenił, ale na tym nie koniec. Przemianowano więc majątek na Joalin. Chłopi jednak nowej nazwy nie uznali. Drugi majątek, odległy o 10 kilometrów od Mogilowic (Adamków) dostał Leon Bychowiec, najnudniejszy pod słońcem człowiek. Miał oryginalny sposób jąkania się. Ostatnie słowo w zdaniu powtarzał dwa razy, a tego ostatniego słowa w zdaniu znowu dwa razy, na przykład „Panno Cesiu, Cesiu, Siu". Starszy pan Zdzisław zawsze miał w ustach niedopalony kawałek cygara. Nie wiadomo kto palił początek. Pan Leon prawie każdego dnia był na kolacji w Mogilowcach, a że nudny, więc gospodyni - „Postukaj sobie w bilard" albo „Już dziewiąta, czas zakładać konie, pora już spać".

Ostatnimi właścicielami Adamkowa byli Anna i inżynier Leon Bychowcowie, herbu Mogiła. Za siedzibę służył im parterowy, neoklasycystyczny dwór o planie prostokąta, pochodzący z XIX wieku, z portykiem o 4 masywnych kolumnach. Prawdopodobnie nie zachowało się w nim cenniejszych przedmiotów, gdyż jak widać na fotografii już podczas pierwszej wojny światowej stacjonowali tam Niemcy.

„Jeśli chodzi o nazwisko - pisze do mnie pan Katarkiewicz - to nie jest mi obce nazwisko Bychowca, gdyż jego grunta graniczyły z gruntami miasteczka Nowy Dwór, do których zresztą rościł pretensje a nawet procesował się. Chodziło o obszary błot, których właścicielem było miasteczko. Podczas sianokosów chętni z innych miejscowości mogli wynająć różnych wielkości działki, gdzie kosili siano, robili stogi, a siano zabierali dopiero zimą, kiedy błota zamarzały.

Ale Bychowiec nie był źle wspominany, a raczej z sympatią, chociażby dlatego, że po błotach chodził w łozowych czyli lipowych łapciach i z ludnością biegle rozmawiał po białorusku".

Nauczycielstwo gminy Łysków bardzo pięknie współpracowało z ziemiaństwem. Rej wodziła pani Anna Bychowcowa, żona Leona. Mąż jej, nie miał żyłki społecznej. Ciągle procesował się o „miedzę", o to, że koń czy krowa wpadła w posiadłości Bychowca i narobiły szkody. Gdy przyszli i objęli władzę Sowieci, aresztowali go, wywieźli do więzienia w Wołkowysku, a następnie wywieźli do Rosji, gdzie zginął bez wieści".

Wiadomość tę potwierdzają inne źródła. Lista strat ziemiaństwa podaje: „Bychowiec Leon, urodzony w 1876 roku, syn Zdzisława, inżynier, ziemianin, z gminy Łysków, powiatu wołkowyskiego, województwa białostockiego.

Aresztowańy przez NKWD we wrześniu 1939 roku. Prawdopodobnie przebywał w więzieniu w Wolkowysku do marca 1940 roku. Później prawdopodobnie wywieziony na Syberię. Zaginął bez wieści".

Trochę wieści o Bychowcach z Adamkowa jest w liście do mnie Waleriana Wysockiego, mieszkającego dawniej w Chwałowie, niedalekim sąsiedztwie Adamkowa. A oto fragment tego listu:

„O Adamkowie wiem niewiele. Ostatnim właścicielem tego majątku był Leon Bychowiec. Zdaje się, że był to człowiek bezdzietny. Jego prawą ręką w zarządzaniu majątkiem był jakiś krewny, Donat Bychowiec, którego znałem dobrze, gdyż byliśmy razem na dalekiej północy. Był następnie w armii generała Andersa. Wspomniany wyżej Leon Bychowiec procesował się kilkanaście lat o zwrot majątków Zelzin i Józefpol, które zostały skonfiskowane przez władze carskie i następnie za bezcen sprzedane Rosjaninowi, Wiktorowi Iwanowowi. Były to duże majątki ziemskie".

W innym liście otrzymałem uzupełnienie.

„Dziękuję również za dodatkowe, zawarte w liście wzmianki o majątku Adamków i rodzinie Bychowców. Leon Bychowiec i jego żona Anna o ile mi wiadomo byli bezdzietni. Mieszkał z nimi i pomagał w prowadzeniu majątku Donat Bychowiec, wysoki, szczupły, przystojny blondyn, rocznik około 1910. Widywałem go kilkakrotnie jeżdżącego na białym, pięknym wierzchowcu, na którym przyjeżdżał również do Józefpola. Po 10 lutego 1940 roku, tenże Donat Bychowiec tak jak i ja oraz moi rodzice i rodzeństwo przebywaliśmy w Somoziero w Archangielskiej obłasti. Tam go często spotykałem. Wtedy był już żonaty z Janiną z Wilkowskich. Mieli córeczkę malutką. Razem z nimi były: siostra Janiny, Irena (starsza panna) i ich matka. Wilkowscy byli wywiezieni chyba z okolic Izabelina. Donat był bardzo zaprzyjaźniony z moim starszym bratem Antonim. Później obaj byli w Korpusie generała Władysława Andersa. Obaj mieli stopnie oficerskie. O Donacie Bychowcu pamiętam jako o bardzo przyzwoitym, dobrym człowieku i patriocie. Niestety, nie wiem jakim był krewnym Leona Bychowca. Miał wspaniały głos (tenor), który zaprezentował na zebraniu w baraku, we wrześniu lub w końcu sierpnia 1941 r., zwołanym przez komendanta miejscowego posterunku NKWD, z udziałem przedstawiciela przybyłego z Archangielska. Przedmiotem zebrania Polaków było poinformowanie nas o treści umowy Sikorski-Majski z dnia 30 lipca 1941 r. zawartej w Londynie. Po ogłoszeniu tej wiadomości, wszyscy spontanicznie zaśpiewali „Rotę" Marii Konopnickiej. Śpiew Donata wybijał się ponad wszystkie głosy. Było to wzruszające".

Anna Bychowiec, żona Leona, przetrwała drugą wojnę światową. W odróżnieniu od męża, zapalona działaczka społeczna na terenie Łyskowa. W okupacji niemieckiej zahaczyła się w Rosi, zatrudniając się w mleczarni, gdzie prowadziła sklepik ze sprzedażą chudego mleka (odtłuszczonego w mleczarni) i takiegoż twarogu. Pracę miała ciężką i niewdzięczną, przynoszącą deficyt, ale znosiła to z pogodą ducha, bo chodziło o przetrwanie. Zawsze byla pogodna, uczynna i kulturalna. Miała w Wołkowysku zaprzyjaźnioną rodzinę, u której przechowywała część swojej biblioteki. I ja często korzystałem z tego księgozbioru. Tam po raz pierwszy zetknąłem się ze wspomnianym wyżej opracowaniem Spisem podymnego powiatu wołkowyskiego z 1690 roku oraz z herbarzem Bonieckiego.

W 1944 roku Anna Bychowiec wyjechała na Zachód. Po latach okazało się, jak pisał do mnie Pajkowski, przeżyła wojnę. Spotkano ją we Wrocławiu. Ponieważ ukończyła studia rosyjskie wstąpiła w szeregi nauczycielskie i była bardzo dobrą nauczycielką języka rosyjskiego.

 

Goniec Kresowy

 

Źródła:

1. S. Krakowski, Wykaz podatku podymnego powiatu wołkowyskiego 1690*. Wilno 1939.

2. Archiwum Państwowe w Grodnie, fond 96, dzieło 1285. Inwentarz.

3. C. Ciszewska, Gawęda o tym co było. Maszynopis w Bibliotece Narodowej w Warszawie, sygn.III. 105617.

4. R. Aftanazy, Dzieje rezydencji, na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Tom 2, s. 183.

5. List Jana Katarkiewicza z dnia 18.10.1983, w zbiorach autora.

6. List Pajkowskiego w zbiorach autora.

7. K. Jasiewicz, Lista strat ziemiaństwa polskiego 1939-1956, Tom 1, s. 136.

8. List W. Wysockiego z dnia 2 IV 1997 r. w zbiorach autora.

9. List W. Wysockiego z dnia 22 IX 1997 r. w zbiorach autora.

 

 WejścieRóżanaŁyskówMoģilowce — Adamków

 

 

Яндекс.Метрика